wtorek, 13 września 2011

W zeszłym tygodniu Staś znów miał serię napadów. Już od jakiegoś czasu coś wisiało w powietrzu - ślinił się niemiłosiernie, a więc zęby. A jak zęby to może i napady.
No i jednak. W środę po południu miał 3 napady, w czwartek rano dwa. Generalnie dość krótkie, raczej słabe (bez utraty przytomności), za to częste (co 1-3 h). Wszystkie po jedzeniu, 4 z nich po wejściu do łazienki (ale może to być czysty przypadek). Rezultat - w Ptysiowej paszczy bielą się dwie górne dwójki... ;-)

Tymczasem dolne próbują się przebić...

Początek

Oto początek mojego bloga o Małym Padalcu. Czyli malutkim jeszcze człowieku, który choruje na padaczkę.